W czasach PRL-u stałym elementem polskiego kraju były PGR-y, czyli Państwowe Gospodarstwa Rolne. PGR-y były takimi dużymi gospodarstwami, których właścicielem było państwo. PGR-y utworzono w 1949 roku, głównie na bazie wcześniejszych majątków ziemskich (które w takim systemie musiałby z własności prywatnej przejść na własność państwa). Wiele takich gospodarstw powstało na Ziemiach Odzyskanych - głównie na Warmii i Mazurach. Niska efektywność pracy, nadmiernie rozbudowane świadczenia socjalne na rzecz pracowników tych PGR-ów oraz (w wielu przypadkach) fatalne zarządzanie powodowały niewielką produktywność i deficyt, który pokrywany był z dotacji państwowych. Poniżej - odcinek Polskiej Kroniki Filmowej nt. żniw w PGR:
Po 1989 roku, po przejściu na gospodarkę rynkową, większość PGR-ów zbankrutowała lub została zamknięta niezależnie od osiąganych wyników ekonomicznych decyzją rządu, a ich majątek został przejęty przez Agencję Nieruchomości Rolnych, część sprzedano indywidualnym rolnikom.
Upadek PGR-ów pociągnął za sobą całą gamę problemów w regionach, w których były one jedynymi pracodawcami, po restrukturyzacji nowi właściciele ograniczali znacznie zatrudnienie. PGR-y były bardzo często organizatorami życia społecznego i zapewniały zaspokojenie właściwie wszelkich potrzeb pracowników. Ich upadek spowodował często nieodwracalne szkody w strukturze lokalnych społeczności, które nie miały szans na przystosowanie się do nowej sytuacji ekonomiczno-gospodarczej. Dewastacji uległ także majątek – częściowo na skutek rozkradzenia, częściowo z powodu braku elementarnych zabezpieczeń. Poniżej zamieszczam smutny nieco odcinek Polskiej Kroniki Filmowej z 1992 roku o śmierci PGR-ów:
Dla zainteresowanych mam ciekawą wiadomość: w 2008 roku w Bolegorzynie założono muzeum Państwowych Gospodarstw Rolnych. Odsyłam też do trylogii o kuzynkach autorstwa Andrzeja Pilipiuka - tam znajdziecie iście pegeerowski akcent (w trzecim bodajże tomie) :)
Nadal żywa Audrey czy Audrey-zombie?
11 lat temu
miałem okazję w dzieciństwie przez chwilę mieszkać w takim miejscu i jednym z niewielu wspomnień jakie mi sie zachowały z tamtąd był zdewastowany dworek zamieszkały przez bandę warhołów, nie pomnę teraz czy to była jakaś administracja czy coś innego. W pamięci za to utkwiło mi że połowa pokoi wypchana była po brzegi pustymi butelkami po wódce i oranżadzie. Ot takie mam skojarzenie z PGRami, pusta butla po alkoholu i leżący w pobliżu nierób :)
OdpowiedzUsuńSmutne to, ludziom w miastach przemiany ustrojowe wyszły na zdrowie bardziej niż rolnikom. Moim jednak zdaniem spwodowane było to w sporej części przynajmniej przez samych mieszkańców wsi.