środa, 13 maja 2009

Pret-á-prl

Słaby dostęp do niektórych towarów, czasem nawet najbardziej
podstawowych, izolacja od reszty świata spoza żelaznej kurtyny skłaniała ludzi w
epoce PRL do poszukiwania własnych rozwiązań w każdej niemal dziedzinie
życia - a zatem także w kwestii ubioru. Dziś wystarczy udać się do sklepu
odzieżowego, czy nawet do centrum handlowego, gdzie półki i wieszaki
uginają się pod kolorowym ogromem wszelkiej maści konfekcji damskiej, męskiej i
dziecięcej. Kupić sobie nową szmatki to właściwie żaden problem -
wystarczą tylko pieniądze, ponieważ naprawdę jest w czym wybierać - chyba,
że poszukuje się czegoś bardziej oryginalnego. Kiedyś dostęp do ubrań nie był tak prosty jak dziś. W pierwszych dekadach PRL-u coś takiego, jak szyta seryjnie odzież właściwie nie istniała. Chcąc się ubrać, najpierw trzeba było kupić odpowiedni materiał, a następnie udać się z nim do krawca. W wielu domach, obok podstawowych sprzętów gospodarstwa domowego, były także maszyny do szycia - samemu można było uszyć coś wg. podpatrzonego na ulicy lub w gazecie kroju, takiego jak ten w czasopiśmie Przekrój, autorstwa Barbary Hoff (lata 50-te):

To, co ze względu na epokę utrudniało łatwiejszy dostęp do odzieży, potęgowane było przez utrudnienia związane z ustrojem gospodarczym państw bloku socjalistycznego. Demoludy, jako kraje biedniejsze niż państwa zza żelaznej kurtyny nie miały sklepów obficie zaopatrzonych w konfekcję. Już w późniejszych dekadach buty czy sukienkę również, tak, jak produkty mięsne trzeba było wystać w kolejce. Szerokie pole do popisu miały osoby bardziej kreatywne, a jednocześnie sytuację kreatywność tę u obywateli PRL pobudzała. Szczęśliwi byli Ci, którzy mieli krewnych w bogatszych krajach - zawsze mogli dostać coś w prezencie, nie tylko ubranie, ale też prasę zagraniczną, z której można było czerpać inspiracje. Prawdziwym wybawieniem mogły być sklepy Pewex i Baltona, w których za dolary można było kupić towary z Zachodu - a zatem i jeansy marki Lewis, i kosmetyki, i Coca-Colę... Niech za obraz posłuży Wam ta reklama (jedna z niewielu polskich reklam z tamtego okresu):

W latach osiemdziesiątych masowo noszone popularne buty Relaks. Były podobno bardzo niewygodne, ale ich plusem było to, że były po prostu dostępne:

Marzeniem niejednego młodego obywatela PRL były jeansy, które, poza wspomnianymi Pewexem i Baltoną, nie były u nas właściwie dostępne. Alternatywą dla niego miał być materiał teksas, który imitował jeans.
W czasach PRL, podobnie jak dzisiaj, ikonami mody były osoby znane - idole młodzieży, aktorzy, muzycy... Jedną z takich ikon była Małgorzata Ostrowska z zespołu Lombard:

Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej nt. mody w PRL, zachęcam do przecztania ksiązki autorstwa Anny Pelki "Teksas-land. Moda młodzieżowa w czasach PRL":


Może sami pamiętacie jakieś szczególne elementy garderoby, które były wówczas popularne?

1 komentarz: