środa, 25 marca 2009

tęskonota za kolorowym papierkiem

Kryzys na początku lat 80-tych utrudnił życie obywatelom PRL do tego stopnia, że mieli oni problem nie tylko z kupnem mięsa czy bardziej luksusowych produktów (co akurat było jedną z cech charakterystycznych tej epoki), ale także tak codziennych rzeczy, jak papier toaletowy, podpaski, chusteczki higieniczne... Ubrania i buty było niejednokrotnie ciężko dostać (chyba, że były to RELAXY, ale i z tym bywało rożnie...

Kupienie dobrej czekolady mogło być nie lada wyczynem, szczególnie z tego względu, że wówczas królowały wyroby czekoladopodobne, dziś skryte w nielicznym zakamarkach supermarketów (o ile jeszcze rzeczywiście gdzieś są). Pół biedy, jeśli ktoś miał rodzinę lub znajomy6ch za granicą, który przysyłali paczki z różnymi, często niedostępnymi u nas towarami: owocami południowymi (pomarańcze naprawdę ciężko było dostać), słodyczami (te zachodnie czekolady... mmm), napojami w puszkach (to był szał!!! napój w puszce!!!) , kosmetykami (innymi niż perfumy "Być może" i dezodorant "Derby"). A teraz uwaga - szokująca prawda: czasem dekorowało się swoje pokoje tymi kolorowymi opakowaniami, które tak bardzo różniły się od szarego papieru, w który kiedyś opakowywano u nas produkty. Ogólnie rzecz biorąc, opakowania dostępnych u nas rzeczy nie były tak efektowne i zachęcające. Bo po co, skoro reklamy praktycznie nie istniały...
Z tego dekorowania pokojów można się dziś śmiać, ale sama pamiętam dobrze kolekcję papierków po belgijskich czekoladach, które miała moja kuzynka, a jej starsza siostra - kolekcję pudełek po papierosach - "Camelach", "Monte Carlo" i innych, tak rożnych i piękniejszych niż "Nordy" czy "Klubowe" i brrr... "Sporty" (niejeden uczeń został z nimi wyciągnięty za ucho przez nauczyciela z krzaków w pierwszy dzień wiosny). A poniżej - guma "Donald". Żuliście?

... i Polo-cocta (polski odpowiednik symbolu zgniłego kapitalizmu - Coca Coli)

4 komentarze:

  1. Polo Cocta, Polo Cocta... to moja Polo Cocta, jestem krasnoludkiem i jej potrzebuję. To nie żarty ..!

    OdpowiedzUsuń
  2. dobra ...bede pisal po polsku zeby nie bylo ;)
    Czekolade mi slali , bede szczery..w paczkach zza granicy co bylo zajedwabiste, bo w sklepach tego nie bylo ( no poza pewexem )
    i zbieralem opakowania ...wszyscy moi znajomi cos zbierali...puszki po napojach ( piwo krolowalo) paczki po szlugach ...taaaaa mile zlego poczatki ;)
    no i opakowania z czekolady...ja nawet zbieralem te sreberka, bo rozne wzorki na nich byly, trzymalem ten chlam dluuugie lata w pudelkach po bombonierce, potem sie wyrzucilo
    a guma donald owszem, byla ale jakos nie bylem fanem

    OdpowiedzUsuń
  3. moja siostra miala taka kolekcje, przechwycilam ja potem, lecz juz wtedy wchodzily kolorowe opakowania i u nas... wyobrazcie sobie, ze kiedys byly takie czasy, ze w Polsce nie bylo chipsow i roznych innych slodyczy

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm nic nie pamiętam z PRL-u a Twój blog dużo mnie o nim uczy :) Ale co jak co gumę do żucia Kaczor Donald to pamiętam :) Gdy mama posyłała mnie do sklepu to zawsze błagałam o resztę z zakupów, właśnie po to żeby kupować sobie tę gumę. teraz już nie ma takich gum ...

    OdpowiedzUsuń